Word Trade Center – kompleks 7 budynków na Manhattanie w Nowym Yorku, powstałych 4 czerwca 1973 roku. Ponad 12 milionów stóp kwadratowych powierzchni użytkowej, 110 pięter – 417 metrów wysokości, 239 wind, 71 schodów. Ponad 200 tysięcy ton stali i 425 jardów kwadratowych betonu. Potężna, silna budowla 11 września 2001 roku stała się pyłem i gruzowiskiem, które pochłonęło blisko 3 tysiące osób.

Największy jak do tej pory zamach terrorystyczny, sparaliżował nie tylko cały Nowy York ale także cały świat. Dwa porwane samoloty pasażerskie Boeing 767, ze zbiornikami pełnymi paliwa uderzyły w dwie wieże. Pierwszy z nich o godzinie 8:46 a drugi 18 minut później – czasu lokalnego.

– Około godziny 9:00 zawalił się budynek od strony południowej a pół godziny później, drugi stojący tuż obok. Zawalenie się wieży południowej uniemożliwiło akcję ratowniczą i ewakuację pracowników znajdujących się wciąż w środku. Eksplozja paliwa lotniczego i spadające ciężkie, stalowe i betonowe elementy uderzały w pozostałe budynki należące do kompleksu – podkreśla Tomasz Bąk.

Pomoc ludziom tkwiącym wewnątrz była praktycznie niemożliwa ani z ziemi ani z powietrza – często w akcie desperacji woleli wyskoczyć z okna z nadzieją, że w jakiś sposób uda się im przeżyć. Nad Manhattanem unosiły się chmury dymu, które były ciężkie i czarne, zasłaniające wszystko. W przeciągu kilku godzin wyspa była pokryta mrokiem.

Lawina gruzu, kurzu, panująca ciemność i niekontrolowane wybuchy pożarów w sąsiadujących budynkach, mocno utrudniały pracę, w i tak już ciężkich warunkach. Podczas akcji ratowniczej zginęło ponad 340 pracowników straży pożarnej i policji, zostało zniszczonych, spalonych i zgniecionych ponad 88 pojazdów ratowniczych. W stan gotowości został postawiony cały Nowy York, siły powietrzne czekały w gotowości do patrolowania miasta.

– Służby mundurowe miały problem z dotarciem do miejsc w których leżały setki niezidentyfikowanych ciał. Nikt nie wiedział co kryje się pod gruzem, czy są tam ludzie którzy potrzebują pomocy, sami strażacy mocno narażali swoje życie chcąc pomóc innym. Do tego też zostały zaangażowane specjalnie przeszkolone psy, które usprawniały akcję ratowniczą – tłumaczy generał Bąk.

Terroryzm to sposób walki, sposób aby jak najmniejszym nakładem sił, zabić jak najwięcej ludzi. USA było dobrze przygotowane, jednak w tak rozległych uszkodzeniach, nie udało się właściwie przeprowadzić akcji ratunkowej.

– Na świecie rocznie ginie ponad 8 tysięcy ludzi rocznie. Jest przeprowadzanych około 11 – 12 tysięcy zamachów skali roku. USA było przykładem państwa, w którym strategia obronna gdzieś zawiodła. Jednak światu był potrzebny ten zamach, aby obudzić się z letargu i zacząć walczyć z terroryzmem. Trzeba skondensować siły i twardo, stanowczo i długofalowo z nim walczyć. Wniosek nasuwa się jeden – nigdy więcej nie powinniśmy dopuścić do tego typu zamachu – tymi słowami doktor Tomasz Bąk zakończy wykład, któremu towarzyszyła wystawa replik pierwszych stron gazet zorganizowana przez Mariana Majowicza – Prezesa Podkarpackiej Grupy Wojewódzkiej IPA Międzynarodowego Stowarzyszenia Policji w Rzeszowie.