Zaczynasz odczuwać dziwny niepokój, jeśli nawet na krótką chwilę przestajesz mieć dostęp do Internetu? Uważaj… kto wie, czy nie są to początki choroby!
Otóż… Brytyjscy naukowcy zidentyfikowali kolejną jednostkę chorobową, którą nazwali – "dyskomgooglacja". Schorzenie to, to nic innego, jak właśnie wzmożony stres i niepokój spowodowany brakiem dostępu do Internetu (sam termin to zlepek słów discombobulate – stresować, frustrować się – i popularnej wyszukiwarki Google.
Według szacunków jednego z tamtejszych ośrodków badawczych, na "dyskomgooglację" może już cierpieć nawet połowa Brytyjczyków. U niektórych „choroba” ma dość ostry przebieg.
Jak podaje serwis „YahooNews”, pod kątem ewentualnej "dyskomgooglacji" przebadano ponad 2 tys. osób. Ponad trzy czwarte z nich przyznało, że życie bez Internetu nie ma dla nich większego sensu. Połowa badanych korzystała z sieci do 4 godzin dziennie. Niemal co piąty, spędzał przed komputerem więcej czasu niż z rodziną! Nie brakowało też takich, którzy wprost przyznawali, że serfowanie w sieci, jest dla nich ważniejsze niż ich życiowy partner! Ba, niemal połowie badanych Internet zastąpił w życiu… uwaga – religię!
Odkrywcą nowej jednostki chorobowej jest psycholog David Lewis. Zaobserwował on, że u niektórych osób, odciętych od Internetu gwałtownie wzrasta tętno i pogarsza się wydolność oddechowa.
Kto wie, czy niektórzy z naszych studentów też już nie cierpią na "dyskomgooglację". Wszak czasem wystarczy się przejść po korytarzach naszej Uczelni. Istny „laptopizm”… (niech będzie, że też coś dorzucimy do odkrycia Brytyjczyków).
A przecież wokół Uczelni… „tak piękne okoliczności przyrody…” I po co to wpatrywać się wciąż w te monitory?