– Dzisiejszy wykład potraktuję inaczej niż poprzednie. Dziś nie będziemy mówić o faktach i dowodach, a o hipotezach i prawdopodobnych scenariuszach rozwoju wydarzeń – rozpoczął swój wykład Maciej Milczanowski z Instytutu Badań nad Cywilizacjami WSIiZ. I rzeczywiście nie sposób podać jednoznacznych odpowiedzi na pytania, które wykładowca rozważał.

Wykład odbył się 16 czerwca 2009 roku i był kontynuacją cyklu spotkań dotyczących starożytności, z której Maciej Milczanowski dał się już poznać. Tym razem zaskoczył jednak słuchaczy. Jakże jednak nie zaskoczyć, opowiadając o niezwykłych dziejach starożytności?!

Pierwszą z omówionych kwestii było pochodzenie Sumerów. – "Sumerowie – lud nieznanego pochodzenie…" – takie zdanie najczęściej rozpoczyna w encyklopediach i pracach naukowych opis tego narodu. Ale czy jest to zgodne z prawdą? Sumerowie twierdzili, że pochodzą z nieba. Byli blisko, bowiem według dostępnej dziś wiedzy z pewnym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że pojawili się dość wysoko w górach. – Gdyby przyglądnąć się pismu Sumerów, konkretnym słowom, architekturze, rozwiązaniom kanalizacyjnym czy obronnym i porównać je z rozwiązaniami z Tybetu, uderza wielkie podobieństwo – zauważa Maciej Milczanowski. Tych podobieństw jest ok. 200. Do "tybetańskiej" teorii pochodzenia Sumerów przychyla się coraz więcej naukowców.

W wykładzie znalazło się też miejsce na zaprezentowanie dwóch wynalazków, które już tysiące lat temu mogły zrewolucjonizować świat. Mowa o czymś na kształt komputera oraz baterii. Pierwsze urządzenie składało się z ok. 40 trybów, które współpracują ze sobą z dokładnością 1 do 10 mm. Do takiej precyzji nauka doszła dopiero na początku XX wieku. Urządzenie prawdopodobnie wykorzystywano do określania pozycji słońca, gwiazd, planet, księżyca i jego faz na niebie. Drugi z wynalazków wygląda niepozornie. To zwykłe naczynie gliniane, w którym znajduje się miedziany cylinder, wypełniony kwasem. Ale działanie tego urządzenia, jak na ówczesne czasy wręcz poraża. Otóż wytwarza ono prąd o napięciu 1 Volta. Klika takich urządzeń, w połączeniu ze sobą, wytwarzało moc potrzebną np. do pokrywania monet złotem lub srebrem.

Kolejnym punktem wykładu był ten poświęcony Atlantydzie. – Historycy obalają teorie dotyczące zniszczenia tej cywilizacji przez jakiś kataklizm. I prawda jest, że żadne tsunami nie mogło jej zniszczyć, żaden wulkan czy trzęsienie ziemi, ale gdyby te czynniki wystąpiły w jednym czasie? – sugerował Maciej Milczanowski. Przywiódł później na pamięć poszukiwania Aleksandrii, która była tuż pod nosem poszukiwaczy, kilkadziesiąt centymetrów pod powierzchnią wody, a które trwały do początków XX wieku. A cóż dopiero powiedzieć o Atlantydzie, która "zaginęła" wcześniej, jest oddalona od lądu i na pewno bardzo głęboko na dnie oceanu.

Podczas wykładu przyszedł czas na piramidy w Gizie. Wykładowca zwracał uwagę na niezwykłą precyzję, z jaką zostały wykonane. – Różnica w bokach wynosi niecałe 20 cm, a linia wyznaczająca północ i południe jest dokładniejsza niż budynek wyznaczający południk zero w Greenwitch – wyjaśniał wykładowca. Na uwagę zasługują też szyby wentylacyjne, których przedłużenie wskazuje cztery interesujące gwiazdy. Każda z nich ma wydźwięk symboliczny, mający związek z błogosławieństwem bóstw, urodzajem, płodnością i szczęściem. Ciekawy jest również sam układ piramid, który jest dokładnie taki, jak układ gwiazd w pasie Oriona. Podobnie jasność tych gwiazd odpowiada wielkości piramid.

Sporo uwagi Maciej Milczanowski poświęcił jednemu z faraonów Egiptu, który jako jedyny odrzucił wszystkie bóstwa i przyjął jedno. Prawdopodobnie był to wpływ Żydów, którzy w tym czasie przebywali w Egipcie w niewoli a czcili jednego Boga Jahwe. Wykładowca pokazał też stelle, na których faraon prezentuje się zupełnie inaczej niż pozostali… z żoną i dziećmi.

Na koniec usłyszeć można było o Etruskach, którzy prawdopodobnie stali się "natchnieniem" Rzymian. W każdym bądź razie zarówno sposób pochówku Rzymian, jak i słynna wilczyca, która karmiła założycieli Rzymu to symbole Etrusków.

– Jak Państwo zauważyli, nie odpowiedziałem na ani jedno pytanie. To były tylko hipotezy i prawdopodobne scenariusze wydarzeń. Jak było naprawdę? Mam nadzieję, że niebawem się dowiemy – zakończył wykład Maciej Milczanowski.

Po wykładzie rozgorzała długa i żywa dyskusja. Jest to z pewnością dobra prognoza na przyszłość. Czekamy więc na kolejne spotkania z cywilizacjami starożytności.