Anna Martens, pracownik naukowy Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie w Katedrze Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej odebrała 7 lutego 2012 roku gratulacje z rąk Władz Uczelni. Kilka tygodni temu obroniła bowiem pracę doktorską na Universite Paris-Sorbonne.

– Moja praca doktorska była kontynuacją badań, które robiłam na potrzeby pracy magisterskiej. Zafascynowana literaturą francuską, a zwłaszcza poezję okresu symbolizmu zajęłam się analizą tej epoki w literaturze. Z czasem pojawiały się kolejne wątki – poezja belgijska, polscy poeci końca XIX wieku. Przełomem było spotkanie z moją przyszłą promotorką, Profesor Danièle Chauvin, która zaraziła mnie studiami nad mitokrytyką i wyobraźnią symboliczną. To dosyć wąskie dziedziny badań z zakresu literaturoznawstwa – wyjaśnia dr Anna Martens. Skąd pomysł, by temat ten realizować właśnie w Paryżu?

– Decyzja o doktoracie na Sorbonie była związana właśnie z wyjątkową Panią Profesor, którą miałam okazję poznać, kiedy przyjechała na wykłady do Polski. Po obronie pracy magisterskiej spakowałam walizkę i pojechałam do Paryża, odwiedziłam Danièle Chauvin w godzinach jej konsultacji dla studentów i zapytałam czy zgodzi się być moją promotorką. Wręczyłam jej pracę magisterską napisaną po francusku. Po dwóch dniach odpowiedziała wyrażając zgodę – kontynuuje swoją opowieść świeżo upieczona pani doktor.

Aby móc robić doktorat w Paryżu, nasza pracowniczka musiała najpierw zapisać się na Master 2, to swoisty sprawdzian, jak przyszły doktorant radzi sobie z prowadzeniem samodzielnych badań. Takie studia trwają rok, wynik pozytywny pozwala złożyć podanie na studia doktoranckie.

– Temat pracy doktorskiej był od początku dosyć klarowny, chociaż szczegóły dopracowywałam przez rok. Studium porównawcze dotyczy poezji polskiej i francuskojęzycznej okresu symbolizmu, badałam kontekst mityczny, kulturowy i językowy symboli związanych z jednym z żywiołów – wodą. Najważniejszą i zarazem najtrudniejszą częścią okazały się tłumaczenia poezji polskiej na język francuski, zwłaszcza wierszy Leśmiana, do tej pory we Francji praktycznie nieznanych. Jednak wysiłek się opłacił, mimo że praca zajęła mi w sumie pięć lat, ale dzięki temu mam teraz szansę opublikowania moich tłumaczeń w dwujęzycznym wydaniu. Mam nadzieję, że uda mi się szybko przygotować materiał do wydania – tłumaczy Anna Martens.

Jak tłumaczy, studia we Francji dały jej szansę nawiązania wielu ciekawych kontaktów i zdobycia ważnych doświadczeń, między innymi dydaktycznych. Na Sorbonie relacja wykładowca-student jest układem partnerskim, pełnym szacunku i chęci współpracy. Świetnie wyposażone biblioteki są na wyciagnięcie ręki, a muzea wielkich malarzy i pisarzy, rozsiane po całym mieście, wyznaczają trasę wędrówek. Wszystko jest inne, dla obcokrajowca często bardzo trudne, ale jak podkreśla Anna Martens sąsiedztwo pięknych zakątków rekompensuje wiele.

– Nawet obrona różni się od tego o czym słyszałam w Polsce. Doktorant ma, tak jak wielu krajach, wystąpienie około dwudziestominutowe, w którym ma przedstawić zarys pracy, swoje wątpliwości w trakcie badań, plany na przyszłość. Następnie wypowiada się promotor, najczęściej nie zadaje pytań, choć zdarza się, że jego wystąpienie wywołuje krótką dyskusję. Potem mniej więcej półgodzinne wystąpienia mają recenzenci, doktorant każdorazowo ma możliwość skomentowania tych wypowiedzi. Jeśli publiczność ma pytania, zostaje dopuszczona do głosu zaraz po recenzentach. W końcu przychodzi kolej przewodniczącego komisji, ma on za zadanie przedstawić swoją opinię i podsumować całą obronę. Komisja wyprasza towarzystwo i obraduje, trwa to od 15 do 30 minut. Po ogłoszeniu werdyktu przychodzi czas na poczęstunek – opowiada o obronie nasza pani doktor.

Tu zwyczaje mocno różnią się od polskich. Nikomu z komisji nie wręcza się kwiatów ani upominków. Zadaniem doktoranta i jego rodziny jest przygotowanie lub zamówienie poczęstunku, na który zaraz po obronie zaprasza się wszystkich obecnych na sali. W ramach toastu podaje się tradycyjnie szampana lub wino. Do jedzenia są przekąski i obowiązkowo deser.

– Całe szczęście towarzyszyli mi najbliżsi, dzięki czemu poczęstunek był naprawdę udany. Przygotowane zostały polskie wędliny i chleb, które dla francuzów są smakołykiem. Na stole wylądowały również babeczki z pastą z łososia i różnymi dodatkami. Deser był wyjątkowy, moja mama specjalnie zrobiła sernik z brzoskwiniami, a jest on we Francji zawsze hitem, ponieważ tam bardzo trudno o dobry, nadający się na sernik twaróg – kończy swoją opowieść Anna Martens.

Pani Doktor serdecznie gratulujemy tego sukcesu.