Jak nie wiadomo o co chodzi, to na pewno chodzi o… otóż to, o pieniądze! Te podobno szczęścia nie dają, ale bez nich raczej nie ma co liczyć na realizację marzeń. A choćby i tego, aby studiować na dobrej niepublicznej uczelni.

I nawet, jeśli uczelnia dysponuje jakimś systemem stypendialnym w rodzaju tego, jaki istnieje np. w rzeszowskiej WSIiZ (SBM) – gdzie każdego roku kilkuset studentów może uczyć się praktycznie za darmo – to i tak warto pomyśleć o zaciągnięciu w banku preferencyjnego kredytu studenckiego.

Powód? To się po prostu opłaca. Po pierwsze oprocentowanie w skali roku wynosi jedynie 3,125 proc. Standardowo, miesięcznie trafia do naszej kieszeni 600 zł, chyba że ktoś poprosi – tylko 400. Przez cały okres pobierania kredytu, a także przez dwa lata karencji w jego spłacie, całość odsetek pokrywana jest przez Budżet Państwa.

Według ekspertów opłaca się wziąć kredyt, jeśli nawet nie jest on nam do szczęścia potrzebny. Pieniądze można wpłacić na swoje konto i czerpać korzyści z bankowych odsetek. I taki „raj” może trwać przez cały okres studiów, jednak nie dłużej niż 6 lat. „Wiecznych studentów” banki również specjalnie nie kochają.

Spłata kredytu rozpoczyna się dwa lata po skończeniu jego pobierania i trwa… dwa razy dłużej niż okres jego pobierania! Jest także szansa na umorzenie 20 proc. długu, np. w sytuacjach losowych, lub jeśli „załapaliśmy się do 5 proc. najlepszych absolwentów. Zawsze też można poprosić bank o takie rozłożenie rat, aby nasze finansowe obciążenie nie przekraczało jednej piątej naszych dochodów.

W tej chwili kredytami z dopłatami z budżetowych pieniędzy dysponuje 5 banków: PKO BP, Pekao SA, BGŻ, BPS i Gospodarczy Bank Wielkopolski. Warunki kredytowe wszędzie są właściwie identyczne. Jedynie co warto sprawdzić wcześniej, to jakie dokumenty trzeba złożyć wraz z wnioskiem. Tu mogą być pewne różnice.

I jeszcze jedno… hmmm… kredyt, to jednak kredyt! A skoro tak, to trzeba mieć „coś” na jego zabezpieczenie i móc się „pochwalić” odpowiednim dochodem na głowę w rodzinie, itp. itd. To ostatnie zresztą jest bodaj najważniejszym kryterium ubiegania się o kredyt studencki.

Spróbować zawsze warto! W ub. roku wnioski o preferencyjne kredyty studenckie złożyło blisko 22 tys. studentów. Na dzień dobry banki odrzuciły jedynie kilkaset wniosków.

O kredytach studenckich przeczytasz również tutaj.