Co robi student? Student się nudzi. To znaczy… szybko się nudzi! I dlatego potrzebuje ciągłych nowości. To, zdaniem specjalistów od reklamy, jak na razie jedyna niezmienna cecha tego środowiska. Oprócz, oczywiście, zamiłowania do imprezowania!

Studenci, jak to z młodymi ludźmi bywa, potrafią nagle zapłonąć do czegoś „ogniem pożądania”, by za chwilę ten ogień zgasł w nich równie szybko, jak się pojawił. Ta cecha od lat stanowi dla wszystkich, którzy próbują dotrzeć ze swoją ofertą do studentów – jako do swojej grupy docelowej – ogromne wyzwanie.

Różnego rodzaju pułapek jest tu co nie miara… Ot, choćby już taki tylko słowny przekaz! Wiadomo, sztywniactwo nie wchodzi w grę, ale ucieczka w stronę współczesnego języka stricte młodzieżowego, może być dla reklamodawców równie zgubna. Bo, owszem, studenci lubią luz, ale – jak pokazują różne badania – oczekują, że świat zewnętrzny będzie ich traktował z należytą powagą. Swoje już w końcu przeżyli i wiedzą już to i owo o tym łez padole.

Podobnie jest z humorem. Ten rubaszny, tak często utożsamiany ze studentami, to w reklamach skierowanych do nich, raczej ryzykowne rozwiązanie. Już lepiej uciec się do humoru w wersji abstrakcyjnej, co jest wyznacznikiem wyższego poziomu intelektualnego.

Kasa, misiu… kasa

Firmy – lub może nieco szerzej: reklamodawcy, zwrócili na studentów baczniejszą uwagę od momentu, kiedy zauważyli, że ci oprócz zamiłowania do imprezowania, mają także na to coraz więcej pieniędzy. I to nie tylko tych wyciągniętych od rodziców, ale – i to coraz częściej – samodzielnie zarobionych. Zaczęto ich więc traktować, jak w pełni „dorosłych klientów”, o których pieniądze warto i należy zabiegać.

Pojawił się tu jednak pewien problem. Wraz z finansowym usamodzielnieniem się studentów, wzrósł także poziom ich grymaszenia, co przejawia się właśnie w tym, że trudno takiego klienta utrzymać przy danej marce, czy producencie. Dziś cool jest jedno, za tydzień już niestety co innego.

Reklamodawcy nie mają więc wyboru… jeśli chcą na dłużej zagościć w studenckich kieszeniach, muszą cały czas wymyślać nowe produkty i szukać najbardziej nawet wyrafinowanych sposobów na zwrócenie na siebie uwagi. Inna sprawa, że pomysłów zdaje się im nie brakować.

Trudno się zresztą dziwić, skoro spece od reklamy eksperymentują już nawet z „maluszkami” w brzuchach mam…